środa, 14 maja 2014

white nails

Ooo, TAK!

Po najróżniejszych kolorach, wzorach, przyszedł czas na biel. Czystą, uniwersalną, idealną na nadchodzący sezon. Od kiedy tylko się pojawiła na moich paznokciach wiem, że to lato należy do niej. Totalne zauroczenie! Nie tylko moje, nieustannie słyszę, że się komuś podobają! No i do wszystkiego mi pasują :)



Przez ponad dwa lata byłam fanką manikiuru hybrydowego. Za trwałość, nienaganny wygląd, no i ten blask! Nie ukrywam jednak, że po tak długim czasie paznokcie trochę ucierpiały, a mnie samą znużył cały proces. Powróciłam do klasyki.

Zastanawiałam się nad Essie, ale ostatecznie wybrałam Sally Hansen Hard As Nails Xtreme Wear.



Co mnie zaskoczyło przy tym lakierze to czas schnięcia. Błyskawiczny!

Utrzymuje się u mnie około 3-4 dni. Biorę to za sukces. Jeśli zdarza mi się jakaś niespodzianka pomiędzy kolejnym malowaniem to po prostu nakładam dodatkową warstwę i też jest ok. Normalnie nakładam dwie. To wystarczy do pełnego pokrycia i blasku. Ostatnio nawet usłyszałam pytanie czy znowu mam hybrydę...

Pełne zadowolenie.
Przez trzy tygodnie. Po tym czasie lakier zrobił się gęstszy i już nie chciał się nakładać z taką lekkością.

Postanowiłam zaryzykować 35 PLN (!) i zakupiłam Essie No. 1. Pierwsze wrażenie? Rzadszy. Łatwiej się go nakłada, jednak wszystko kosztem krycia. Przy bieli potrzebowałam nałożyć minimum trzy (czasem nawet 4!!) warstwy. Czas schnięcia automatycznie się wydłuża. Kiedy przy Sally Hansen mogłabym już wykonywać wszystkie czynności, tutaj jeszcze muszę uważać, aby o nic nie zahaczyć. Nie wiem jak sytuacja wygląda przy innych kolorach. Na razie nie mam ochoty się przekonać, chociaż przyznam, że lakier prezentuje się niesamowicie ładnie. A jak lśni! Wow :) 
Ciekawi mnie tylko jak będzie wyglądać sytuacja z jego trwałością.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz