piątek, 25 kwietnia 2014

must have: Converse

Są takie rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie życia.
Np. trampki Converse.


Są mi absolutnie niezbędne. Kocham je bezwarunkowo i wydaje mi się, że jest to miłość wieczna. Dobra, cenią się, jednak jeśli ktoś kiedykolwiek zastanawiał się czy słusznie, to ja zawsze odpowiem: TAK!
Najnowszym moim nabytkiem są krótkie klasyki w białym kolorze, które w tym sezonie nadal będą niesamowicie popularne (ojj, widziałam jak znikały z allegro ;)). A skoro są ponadczasowe i nieśmiertelne, traktuję je jako inwestycję :)
Uwielbiam inwestować w buty. To takie typowe dla kobiet ;). Z dojrzałości zaczęłam jednak lokować pieniądze w takich, które rzeczywiście mi posłużą a nie tylko będą cieszyć oko, utrudniając przy tym życie :)


Kiedy miałam zajawkę na monochromy zaopatrzyłam się w czarne, za kostkę, ze skóry. I wysokie białe, które pomimo nieustannego prania w pralce przez dwa lata nadal budzą zainteresowanie. Czy w takiej sytuacji nie warto??


Niestety, jako że apetyt rośnie, nie mogę się doczekać następnych. Chciałabym jeszcze granatowe i czarne: bo takie uniwersalne. I miętowe. I wielokolorowe jakieś też. Z łakomstwa :) Krótkie albo długie, przygarnęłabym każde :D.
A możliwości jest naprawdę mnóstwo!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz